... czyja odpowiedzialność? Bo jak już nie da się ukryć, to "tragiczna i bolesna..."


"Na żywo: Izrael w żałobie po trzech zakładnikach z Gazy omyłkowo zabitych przez IDF (nie mylić z International Diving Federation).
W sobotę Izrael opłakiwał śmierć trzech zakładników w Gazie zabitych, gdy żołnierze wzięli ich za zagrożenie,
a wojsko wyraziło skruchę z powodu „tragicznego” incydentu, który wywołał protesty w Tel Awiwie".

Tak z grubsza napisał jedna z francuskich gazet, ładnie zgrabnie... omyłkowo? Raczej nie.


Dzielni Izraelscy żołnierze podczas walk w Gazie przez pomyłkę zastrzelili
"trzech zakładników Hamasu, którzy zdołali uciec lub zostali porzuceni przez Hamas".
Tak przekazał w piątek rzecznik Sił Obronnych Izraela kontradmirał Daniel Hagari. Zdarzenie nazwał "tragicznym i bolesnym dla wszystkich".

Żołnierze podobno mylnie uznali zakładników za zagrożenie i otworzyli do nich ogień, zabijając na miejscu. Po strzelaninie "pojawiły się natychmiastowe podejrzenia co do tożsamości zabitych i ich ciała zostały szybko przewiezione na badania do Izraela, gdzie zidentyfikowano zakładników".

Takie to "wojsko, tacy żołnierze", najpierw sobie postrzelaj, następnie sprawdź do kogo. Wywołało protesty w stolicy Tel Awiwie, ludzie trzymali świece podczas protestu po ogłoszeniu przez izraelskie wojsko, tej tragicznej i bolesnej dla wszystkich informacji. Czy w tych protestach, padło choć raz ważne pytanie, dlaczego to bez opamiętania sobie żołnierze strzelają?


Ta przez wszystkich topowych dziennikarzy powielana wiadomość też uznana została za wyjątkowo tragiczną i bolesną.
Dlaczego jednak nikt nie zapytał, ba nie postawił tezy, że IDF sobie lubi postrzelać, często bez uzasadnienia. Dlaczego bez?
Dlatego, że nawet do swoich strzelają, strzelają jak na strzelnicy, a jak już się tego nie da ukryć, to odpowiedzialni przełożeni "łączą się w bólu i żałobie...".

W tym samym dniu, już nie tak tragicznym i nie tak bolesnym zdarzeniem było zabicie operatora stacji telewizyjnej Al-Dżazira Samera Abu Dakka, po izraelskim ataku w mieście Chan Junus na południu Strefy Gazy. Według tej stacji dzielne siły izraelskie uniemożliwiły ekipom medycznym szybkie dotarcie do rannego Abu Dakki.
Tu koledzy po fachu, dziennikarze z całego świata, nie zadali pytania, dlaczego w tym przypadku nikt nie "łączy się w bólu i żałobie...".

---
Panie rzeczniku IDF: Nie żadna armia, tylko ci co ogień otworzyli ponoszą odpowiedzialność za „tragiczny incydent”, konkretni ludzie. Ileż to razy dzielni żołnierze tej całej waszej armii "błędnie zidentyfikowali", ile razy do tak "błędnie zidentyfikowanych otwierali ogień, zabijając ich"?

Szok wywołany tym incydentem, został wyrażony, ale i podkreślone zostało, że IDF wyciągnie wnioski i będzie kontynuować swoją ofensywę, czyli strzelać będzie sobie nadal. Tu można się zastanowić, jaki szacunek ma dla swoich rodaków IDF, bo zignorowali członków rodzin zakładników, którzy nawoływali do zawieszenia broni, które mogłoby doprowadzić do porozumienia w sprawie uwolnienia ich bliskich.

Skoro taki szacunek ma IDF dla swoich, to jakiż może mieć dla obcych?

Bo Panie rzeczniku skoro:
Haim (28 l.) był perkusistą heavy metalowego zespołu Persephore... został uprowadzony do Gazy.
Talalka (22 l.) pracował w wylęgarni kibucu Nir Am... kiedy terroryści Hamasu wtargnęli do kibucu.
26-letni Shamriz, student inżynierii komputerowej... uprowadzony ze swojego domu w kibucu Kfar Aza.

Zdaje się, że to nie jacyś terroryści ich zabili,
... zabiliście ich wy, wasza armia.



Wrócę jeszcze do tego "Po strzelaninie... pojawiły się natychmiastowe podejrzenia...",
jakiej znów strzelaninie?
to IDF sobie do ludzi jak do kaczek strzelał.



---
podejrzliwy@dżon
... to poniżej, to też "tragiczne i bolesne dla wszystkich" pomyłki?