znajdziesz wtedy być może coś, czego wcale nie szukałeś i może to będzie właśnie to


Piszę o tym, po przeczytaniu jednego z komentarzy, który sprowadził chwilę zastanowienia.

Ten komentarz brzmiał tak:
/
"Szczegóły sprawy ustalili dziennikarze „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski i Krzysztof Katka..."
I wszystko jasne.
/

Odpowiedziałem w następujący sposób:
/
Co jest jasne!?
Proszę zaprzeczyć, że sprawa miejsca nie miała, doniesienia biorę pierwsze z brzegu, co nie znaczy, że nie istnieją podobne, wystarczy poszperać, jasny jest natomiast 'usiłujący' komentarz. Nawrocki sam się tłumaczył tak: /Wstępne tłumaczenie Nawrockiego (za pośrednictwem rzeczniczki jego kampanii wyborczej) jest takie, że na ogół z tych rezerwacji nie korzystał, a zajmował apartament głównie wtedy, gdy obowiązywała go kwarantanna covidowa/, a skoro się tłumaczył, to w zasadzie wszystko jasne, niemal, bo niejasny jest nadal, kolegi komentarz. Jasne!?
Chyba że wykazanie 'nieprawidłowości', przez wskazanych, umniejsza same nieprawidłowości, umniejsza!?
/

Zastanowiłem się, czy być może, nieświadomie, uczyniłem coś złego!?
Moim zdaniem nie.

Mamy co najmniej trzy rodzaje postrzegania treści, na tego typu blogach.

1) całkowicie zgadzamy się z autorem, lub lubimy go i niezależnie o czym/kim pisze, zawsze, bez zastanowienia będziemy go popierali,
2) nie lubimy autora, niezależnie czy napisze kilka słów prawdy, czy nieprawdy, zawsze będziemy go dyskredytować,
3) czytamy ze zrozumieniem, z jednym się zgadzamy, z innym nie, będąc uczciwymi, tak też z nim dyskutujemy.

Mi ten trzeci sposób jest bliski, nie mam w sobie złości, irytacji, nienawiści.
Tak mi nakazuje uczciwość, nie wobec innych, a wobec siebie. Uczciwość i szacunek do siebie jako człowieka.
W końcu bywa, że się człowiek zamyśli na swój temat, jedni się oszukują, inni stają w prawdzie, mówiąc sobie, jestem świnia, lub jestem w porządku.

Cytowany komentarz, o który nie mam żalu, moim zdaniem jest nieprzemyślany, w kontekście tekstu, w którym jest napisane, że rzeczona osoba sama tłumaczyła, swój występek. Wynika z tego, że źródło pochodzenia nie ma tu znaczenia. Nie można również ważyć czyny, przy tak jasnej deklaracji, w zależności od cytowanego źródła.

Jednak tak się stało.
Dlaczego!?

W najlepszym przypadku można uznać, że faktycznie komentarz był nieprzemyślany.
W najgorszym, że nigdy osoba tak pisząca nie zamieści komentarza przemyślanego, bacząc na uczciwość wobec... samego siebie.
Gdzieś pośrodku miejsce ma, to, że zwyczajnie autora nie lubimy.

Można spojrzeć z innej  strony.
Nie każde ciastka w sklepie kupujemy, nie każdego autora musimy czytywać, to też byłoby uczciwe.

Skoro jednak czytamy, i nie jesteśmy uczciwi wobec samych siebie, to można wyciągnąć wniosek, że komuś w czymś przeszkadzamy.
I jak dotąd wszystko jest w porządku, tak bywa.

Ale i trafiamy na czytelnika, który 'jest święcie przekonany', a my, burzymy owo 'święte przekonanie'.
Trudno tu winić, którąś ze stron, w tym wypadku pozostaje czytelnikowi, dla własnego spokoju, autora pomijać.

Skoro jednak nie pomija, a często zagląda, to nie autor tekstu, a jego gość ponosi pełną odpowiedzialność.
Skoro chce się tekstem katować, nie przeszkadzajmy mu.

Najgorzej, ale i śmiesznie jest wówczas, gdy przyczepi się taki czytelnik do autora, bo go nie lubi, bo mu bruździ w jego przekonaniach...
... ale zaraz, dlaczego to przekonania czytelnika, miałyby być tymi prawidłowymi!?
On się okrutnie irytuje, bo ten tekst czytają również inni, mogąc w ten sposób zmienić własne zdanie.
Nawet wówczas jest w porządku, problem ma nadal ów czytelnik.

Chamsko, arogancko, bezczelnie jest włazić z własnymi buciorami między innych, zwłaszcza jeśli należy się, do tak zwanej 'małej agentury'.
Bo, że taka agentura jest, nie muszę chyba nikogo przekonywać.

Dlaczego o tym piszę!?
Nie dlatego by sprzeczać się a zutorem komentarza.
Niemal od początku o tym samym piszę
O byciu uczciwym wobec siebie, jak już ta uczciwość się rozgości, być może, mając nieco swobody, znajdzie zastosowanie wobec innych, jak już znajdzie, to być może nauczymy się wspólnie rozmawiać, nie szukając chęci 'dokopania', zauważając inne spojrzenie na tę samą sprawę.

Nie umiejąc, nigdy nie wyjdziemy 'z doła', stąd pytanie:
Chodzi o to by się kopać, czy wyjść z doła!?


By moja Polska miała jakiś sens.
By miała sens.

---
@dżon

Jeżeli szukasz domu, a znajdziesz piaszczysty dołek, zacznij szukać dołka.
W ten sposób będziesz pewny, że dołka więcej nie znajdziesz.
Natomiast znajdziesz wtedy być może coś, czego wcale nie szukałeś i może to będzie właśnie to, czego szukasz naprawdę.
A. A. Milne, “Kubuś Puchatek”