Kto jest baranem, a kto nim nie jest... spostrzeżenia powyborcze
Po przeczytaniu tego tekstu ktoś może spytać, kim jesteś, by tak pisać... zgodnie z prawdą odpowiem, jestem też... baranem.
Ponoć mniej więcej 90% ludzi to barany. Są barany ogólnie, są barany dziedzinowe, ostatnio jednak na topie były barany narodowe, wyborcze. Logika, bo skoro ktoś zauważa, że nie 100, matematyka, bo do 100 jeszcze brakuje wskazuje, że są i nie barany. Przy czym "określenie baran" nie ma żadnego związku z wykształceniem, pozycją czy narodowością.
Czy jesteś baranem? Może On nim jest? Kto nim jest, a kto nim nie jest? A Ty Kowalski, czemu ręki nie podnosisz? Nowak, Nowak, do Ciebie przecież mówię... pyta donośnym głosem czołowy baran.
Tak na przestrzeni lat, z pozycji wieku, inni powiedzą doświadczenia, możemy, oczywiście jeśli zechcemy, zerknąć za siebie, przyjrzeć się własnym (nie baranim) relacjom z rodziną, znajomymi, czy choćby kolegami po blogerce. Niektórym z nas wyszło by pewnie, że będąc nie baranem, co najmniej raz tym baranem byliśmy, są też tacy, którzy kategorycznie oświadczą, że baranem nigdy nie byli, ci niestety zdecydowanie baranami są nadal.
Jako przykład posłużę się rozmową między znajomymi przy ognisku. Wśród tematów poruszanych, kiedyś znalazł się ten ważny, o kondycji społeczeństwa, naszych dzieci... Poziom wiedzy, wykształcenie, majętność uczestników, zróżnicowana.
Ktoś stwierdził, ze z naszymi dziećmi jest coś nie tak, że ciągle "siedzą w Internecie", stale tylko grają, nie mogą obyć się nawet chwili bez telefonu. Spostrzegawczy uczestnik, by zauważył, że każdy wokół w telefon uzbrojony, co jakiś czas fotę wykona, kilku z nich na fejsa coś wrzuca.
Wśród uczestników był i taki. Facet między 50-60 lat, na szyi miał dwa tablety, na tak zwanej (znamienne) smyczy, do portek miał portabak przytroczony, w nim, już nie pamiętam, dwa może trzy telefony. A przyszedł na ognisko, na piwko, na wódeczkę, kiełbaskę, pożartować, wymienić się spostrzeżeniami. We wszelki sprzęt był bardziej przysposobiony, niż amerykański żołnierz w broń, na misji w Iraku.
Jak już wszyscy zgodzili się, że z naszymi dziećmi jest coś nie tak, baran w mojej osobie zauważył, że te nasze dzieci, mają swoich rodziców. Inne barany zamurowało. Cisza się zrobiła, po chwili ktoś nieśmiało rzekł, ale wiesz... nie wszystko można... to nie do końca tak jak mówisz...
Ja wiem co ja zrobiłem, rzekłem tylko "król jest nagi", według towarzystwa zrobiłem coś znacznie gorszego, powiedziałem to głośno, to o czym wszyscy wiedzą, powiedziałem to o nas wszyskich, włącznie z samym sobą
Tak to już jest między wronami (baranami), albo kraczesz (beczysz), albo wypier... no może nie aż tak dosłownie, bo między nami baranami stosunki nie zostały jakoś specjalnie nadwyrężone. Ci co mnie znają, wiedzą, że zawsze w prosto w twarz, jak baran baranowi powiem co myślę. Nigdy się nie patyczkowałem, w żadną tam bawełnę nie owijałem wychodząc z założenia, że poważna rozmowa, a owijana, żadnego sensu nie ma. Będzie kolejnym baranim beczeniem.
Nie owijałem w bawełnę tylko wtedy, gdy dyskusja prowadzona była, by dojść do jakichś wniosków, gdy jej powodem było by ustalić co dalej. Zwyczajnie traciła ona sens, wnioski były fałszywe, bo oparte były na dzień dobry, na takich samych przesłankach. Po cóż więc sobie zajmować czas?
Czym innym jest rozmowa, ot tak sobie, bo się spotkaliśmy, pogadaliśmy, zdrówko wzajemne wódeczką przyklepaliśmy.
Te wyborcze barany. Wiele tu słów padło, sporo argumentów, każdy swoje racje miał. Tylko te barany to nasi bracia i siostry, nie baran, powinien pobłażliwie wyjaśnić reszcie problem.
Inną rozmową jest "cześć jak się masz? dobrze, a ty? ok, słuchaj co sądzisz o..., sadzę to i to, a czy zwróciłes uwagę na tamto? nie, popatrz faktycznie, masz/nie masz racji", inną jest "75% durniów, zrobiło to czy tamto, pis..po.. wskie dupki".
Tu można by się było jeszcze odnieść do uwag personalnych... tylko, że każdy je zna, widzi, toleruje.
1. Z jednych lała się narracja, że po co robić, skoro wszystko jest już pozamiatane. No nawet bym sie zgodził. Tylko jaki jest cel naszych tu spotkań? Dlaczego usiłujemy utrzymać ostatni wolny blog? Dlaczego rozmawiamy? Bo chyba nie dlatego, by wnioskiem było, że pozamiatane. Wtedy... i tu uwaga (za Błaszczakiem, i NumberOne) te dyskusje baranimi będą. Ktoś ma inne zdanie? Śmiało, proszę je klarownie wyłożyć, następnie sensownie uzasadnić. Ale bez takich tam "Wniosek?", klarownie, sensownie.
2. Inni uzasadniali, podpierając się "mądrymi książkami", "mądrymi nazwiskami", że polityka jest be. No jest. Ale ta polityka, ci wybrani, jak na razie stanowią dla nas "prawo". Zatem, jeśli są źli, to należy ich zmienić, bacząc na to, by przy tych zmianach ich ścieżką nie pójść. Chyba, że ja jako baran nie dostrzegam innej drogi. Jest taka? To proszę ją tu objaśnić, klarownie i sensownie. Śmiało, słuchamy...
3. Kolejni, jak już pojawił się kandydat, program, wizje, skakali wokół, jak pinczerki podgryzając. I dlaczego? Bo to nie oni, bo ktoś ze stada się wychylił, tym samym wykazując stadu jego bezmyślność. No tu już kąsający mają pole do PO..PiS(d)u. Wyłóżcie własny program, pokażcie swoje wizje, ma ktoś? Jako baran niecierpliwie czekam...
Tak przysiadłem na chwilę, jako jeden z baranów zacząłem się zastanawiać dokąd to prowadzi? Wyszło mi, że kierunek jest jeden, do obory, tylko nie wiem czy chce mi się tam iść. Owszem bezpiecznie, ciepło, wilków tam nie ma, w jednym rogu grupka, w następnym kolejna.. po środku jeszcze inna.
Taka jest ta nasza obora. Mam nadzieję, że nie szokuję? Ot "mówię jak jest".
Wielu się obrazi, trudno, obrazić może się tylko prawdziwy baran, człowiek się nie obrazi, zrozumie.
Ktoś spyta, dlaczego taki głos? A dlatego, że mnie interesują nasze własne baranie sprawy, inne nacje baranów, mają własne, oczywiście miło by było, gdyby tak barany wszystkich krajów nauczyły się nie kąsać, tylko porozumiewać. Wiem, długi i trudny to proces, wiem również, że nie są to powody by z niego rezygnować, bo baranią łapę daję sobie uciąć, że jeśli tak dalej, to za kolejne 10 lat zmieni się tylko to, że niektóre barany wymrą, w ich miejsce młodsze się pojawią. Tyle.
Ktoś inny zauważy, nie tędy droga, bo co poniektóre barany mogą się obrazić, tak nie należy rozmawiać. A którędy spytam? Jak należy rozmawiać?
Od ponad 30 lat, jak tylko Internet do obory zawitał coś się poza rotacją wiekową zmieniło?
---
To, że są zakusy by nas w oborze trzymać, wiem. Zgadzam się. Czy chcą depopulować? Ostatnio dochodzę do wniosku, że i tak i nie, Nie, bo to każdego dnia robimy sami, tak, bo proces jest zauważony ale toczy się już naszym własnym, baranim trybem.
Jeśli te siły zła są to kim/czym one są. Bo na pewno nie jest to jedna siła. Kontent w postaci baranów na pastwisku do podziału stoi. Sama siła, podobnie jak my, też składa się z tych bystrzejszych i tych mniej, tych co mają więcej środków i tych co mają ich mniej, tych bardziej radykalnych i tych spokojniejszych. Te siły też nie potrafią się porozumieć co do czasu, metody, ustalenia efektu końcowego.
My jednak, zamiast swoimi baranimi sprawami, zajmujemy się ich sprawami. Podobnie jak na zakapiorskiej ulicy, widząc bandę rzezimieszków, możemy przecznicę wcześniej skręcić, możemy iść prosto pod kozik, ale i możemy... no możemy, ale czy zechcemy?
Bo niby co ma mi dać wypowiedź, żę ONI tam chmurami majstrują, ONI tam... gó..no mnie obchodzi co oni tam, bo ONI robią to przez tych... których wybierzemy, ci wybrani są, bo są, proces wybierania jest do kitu? To go trzeba zmienić. Na ile pomoże to ciągłe ONI, ONI, ONI... na ile pomoże to tłamszenie tych nielicznych inicjatyw, które się jeszcze pojawiają?
No bystrzaki... NA ILE?
Zamiast o własnych sprawach dyskutować, zamiast szukać własnych rozwiązań, bardziej nas zajmują ich sprawy. Jak pierdyknie kolejna rakieta, gdzieś pod Bydgoszczą, to pierdyliard komentarzy się pojawi, baran baranowi do oczu skoczy, własne racje przedstawiając. Rakieta i tak pierdyknie, bo tak już jest skonstruowana, nazywamy to nieszczęściem i jeśli nie mamy sposobu by winnego postawić po murem, to winniśmy fakt zauważyć, wnioski wyciągnąć.
Jeśli już to zrobiliśmy to w ramkę możemy ten cały wysiłek oprawić, bo jak wyżej napisałem, torpedując każdy inny cudzy wysiłek, cudzy program czy wizje, za który autorom szacunek się należy, tę ramkę zawczasu sobie przygotowaliśmy.
Nawet jeśli się ze sobą nie zgadzamy, to na pewno zgadzamy się, że pastwisko, że obora, że jesteśmy baranami. Smutne ale i prawdziwe. A każdy z nas coś potrafi, każdy na czymś się zna, tu zamiast dodać coś od siebie... deprecjonując, bardziej baranami się stajemy.
A nie oni to robią, to wszystko sami sobie robimy.
Wspominając wyżej o celu, można odważnie zauważyć, że jesteśmy uczestnikami takiego pudelka, aczkolwiek po studiach.
Zanim, ktoś zacznie mnie upominać, że ONI, że ROBIĄ, że ZROBIĄ, winien ponownie, tym razem dokładnie przeczytać punkty 1, 2 i 3. Jak na nie udzieli odpowiedzi, chętnie z nim podyskutuję, jeśli jednak nie udzieli, nie będzie potrafił, to podpowiem, kierunek obora, w oborze kącik właściwy, w kąciku swoje miejsce należy wyszukać, by bezpiecznie i cieplutko było.
---
O sprawach "ważnych", nie zamierzam już pisać, wszelkie "ważne dyskusje" będę pomijał, celu w nich nie widząc, zajmę się tymi nieważnymi, ważnymi dla mnie.
Z baranim pozdrowieniem
@baran dżon
dżon