... wczoraj się rozejrzałem, skojarzyło mi się... choć bliższym prawdy jest, że to nie skojarzenie, raczej jest to trwały stan, na który tylko oko przymykam.


Moje dni w okno wpatrzone, czekanie bez końca  

I czyjś portret. Czyj? już nie wiem  
Wrócę wiosną - ktoś kartkę zostawił na stole  
Ot tak, między serem a chlebem  
  
Kilka słów zbyt pochopnych i bieg zdarzeń się zmienił  
Krok przez próg, drzwi na przestrzał otwarte  
Jeszcze łzy nieskuteczne, tupot butów w sieni  
I ulica sparzona asfaltem  
  
Ktoś zbyt późno postawił drogowskazy myślom  
I na nic się nie zdał płacz nad losem zasranym  
Czyjeś oczy zostały, jakiś dom, co się wyśnił  
I brak sił, by zdjąć portret ze ściany  
  
Moje dni w okno wpatrzone i czekanie bez końca...  
  
A tu ludek się sypie wyświechtanym traktem   
Za gwiazdą szczęśliwą każdy celu sięga  
Ktoś schylił się chyłkiem i przystanął raptem  
I zgubił strony świata pijany włóczęga  
  
W drodze broń mnie, mój Boże  
Od przyjaciół, co biedy mi życzyli  
W czas, który nie po myśli się toczył  
I słów cichej pokory czekali, by kiedyś  
Przyjaźni latarką znów błysnąć mi w oczy  
  
Moje dni w okno wpatrzone i czekanie bez końca...  
  
Ktoś chciał w śmiechu się zgubić, ręką machnąć na wszystko  
Głowę wsadzić tam, gdzie najgwarniej  
Lecz był portret na ścianie i zostało mu tylko  
Jak ćma dalej światłem się karmić  
  
Miał być chwil rozpasanych zwariowany korowód  
I radość kłamana jak dzwonki u czapek  
Jak w jarmarcznym teatrze odegrany spokój  
Ale oto stoją u miasta rogatek  
  
Moje dni w okno wpatrzone i czekanie bez końca... 



---
tym razem@Jan Wołek
... ale i znów tego @dżona dużo... cóż począć, "na nic zda się płacz nad losem zasranym"...


Starzy ludzie obnoszą chorągwie kościelne  
Pod którymi już nikt nie walczy 

I w krzyżu łamie, coraz ciężej iść  
I każda droga krzyżowa  
... 
W końcu Pan Bóg dźwigał tylko krzyż  
A oni i krzyż i Boga 

I jakoś nie wierzy nikt, że to ostatnia procesja...



Jan Wołek (nie) zupełnie nieoficjalnie