... to przez brud co w duszy siedzi, postanawiam dziś niemodnie, pójdę sobie do spowiedzi.


Z cyklu ważne,  ważniejsze i te zupełnie nieistotne...


Kilka dni wcześniej wybrałem się, bo mnie na rodzynki w czekoladzie naszło. Niespiesznie, swobodnym krokiem do najbliższego przybytku się udałem. Na samym wstępie zaczepiła mnie niewiasta o wyglądzie menela, a zrobiła to w sposób nietypowy.

Kupi Pan puszkę dla kota?

Raczej mijam wszelkie zaczepki, tu jednak na dłuższą chwilę się zatrzymałem. Później doszedłem do wniosku, że powodów zatrzymania miałem kilka, pierwszy to nietypowe zaczepienie i związana z tym ciekawość, drugim była pamięć ostatniego "dobrego uczynku" i jak to wpłynęło na moje obecne stanowisko w sprawie, kolejnym był oczywiście kot.
Przez dłuższą chwilę, w niemal absolutnej ciszy mierzyliśmy się wzrokiem, a jak już ustaliłem swoje stanowisko w sprawie odrzekłem

Czemu nie.

Krążąc po sklepie, zastanawiałem się czy aby tylko dobro kota krąży owej niewiaście po głowie. Pomyślałem, paczka rodzynek to jakieś 15  zeta, za taką sumkę mogłem całkiem, całkiem zakupy, nie tylko dla kota zrobić. 

Zrezygnowałem z rodzynek z ciekawości oraz na poczet nowych wydatków, krążąc po sklepie dłuższą chwilę, dosłyszałem jak inny człowiek pyta sprzedawców o puszki dla kota. Podszedłem i spytałem, czy aby nie nabywa Pan puszki dla kota, dla niewiasty, która go zaczepiła przed sklepem? Odparł smutkiem i dobrocią w oczach, że owszem.

Nie drążyłem dłużej tematu, bo i delikatny i smutek i dobroć.

Dokonawszy własnych wyborów, przed sklep wyszedłem i na spytki wziąłem niewiastę do której po chwili dołączył kawaler. Niewiasta na imię miała Jadwiga, kawaler, Kazimierz. Rozmawiając, dowiedziałem się, że mężczyźni reagują smutkiem oraz chęcią pomocy, kobiety nie są już tak wyrozumiałe, inne, zupełnie odwrotne cechy pojawiają się u nich na twarzy. Rozmowa była niezmiernie interesująca, używanego słownictwa, zwrotów niejeden "docent" by mógł pozazdrościć.

Przekazałem tak puszkę dla kota, jak i dokonane zakupy, prosząc tylko, by jeśli kota nie mają, nakarmili puszką obcego, a Pan Kazimierz jako, że bardziej śmiały był, obietnicę taką złożył.

Owa para zagościła w moim nieistotnym życiu, może na chwilę, a może na dłużej, a być może z jakiegoś powodu, ktoś powie, że frajera sobie znaleźli. Jest to możliwe. Należy jednak w takim przypadku zdefiniować, kim jest frajer.
Z drugiej jednak strony nic w przyrodzie... choć zmienia właściciela. Ja mogę z tak zwanych smakołyków zrezygnować... owej parze pozwalając się doić, na własny użytek definiując frajera, jako tego co rozgląda się daleko, nie dostrzegając niczego obok siebie.

Wiedziony ciekawością, korzystając z okazji, spytałem czy wiedzą, kim jest ładnie opalony Carlson, wraz ze swym wiekopomnym dziełem, zgodnie odpowiedzieli, że nie. Jak wytłumaczyłem w czym rzecz, wysłuchali i spytali...
... No i? Cóż mądrzejszego mogłem im odpowiedzieć?
Spytałem również o to czy dobrobytu szczepienia zaznali z własnej nieprzymuszonej woli. Nie widzieli takiej potrzeby, dosłownie "by swoimi nieistotnymi osobami budżet obciążać".

Dziś z Jadwigą i Kazimierzem po raz czwarty na spacerze się spotkam, rozmawiamy sobie o sprawach, być może wedle innych nieistotnych, nieistotnych dla innych ludzi, dla Polski i Polaków. Każdy dokonuje własnego wyboru, podobnie Kazimierz u Jadwiga własnego dokonali, żyją, ciesząc się własnym życiem, nie życiem "spraw ważniejszych".
Doszliśmy nawet do wniosku, bo oczywistym jest że na końcu swej drogi, każdy wstecz spojrzy, że tu różnie bywa, bo niby dlaczego, ktoś, kto cudzym życiem żyje, miałby się nagle ocknąć i stwierdzić, że zmarnował swój czas? Doszliśmy do wniosku, że podobnie jak całe życie przeżył, tak samo odejdzie.


Pewnie minie rok, minie drugi i trzeci... Jadwiga i Kazik własnym życiem będą żyli, dzień w dzień ważne sprawy kontemplując... nie Kazik cudzym.


---------------
z dedykacją dla wszystkich Jadwig i Kazików, za tę ich życiową mądrość, której nie tyle brakuje, ile stale jest niedostrzegana, będąc za mniej ważną uznana.




---
po swojemu@dżon
... z piosekni Kaczmarskiego... drżyjcie gdy krew zaleje mnie!!!


Katarzyna Abramczyk - Spowiedź

Coś mi wewnątrz niewygodnie,

To brud co w mej duszy siedzi,

Postanawiam tak niemodnie,

Idę dzisiaj do spowiedzi,

 

Księdzu grzechy dziś wyznaje,

w Imię Ojca oraz Syna,

nic świadomie nie zataję,

bardzo wielka moja wina.

 

Bo po pierwsze w sprawie Bogu,

toczę życie w kształt mamony,

a po drugie rzadko mawiam,

niech Bóg będzie pochwalony.

 

Gdy zaś idzie niedzielę,

na zakupy czasem chodzę,

gdy o przykazanie czwarte,

z posłuszeństwem nie po drodze.

 

Zaś w temacie nie zabijaj,

to lojalnie księdzu powiem,

że choć noża nie użyłam,

to nie raz zabiłam słowem.

 

Teraz szóste przykazanie,

Przyznam trochę nieostrożnie,

że gdy widzę ciemne oczy,

myśli mam niezbyt pobożne.

 

Zaś po siódme te nie kradnij

to tak na następny raz,

za swe braki proponuje,

by bliźniemu oddać czas.

 

W sprawie obmów, plotek, kłamstw,

przykazania już ósmego,

to zbyt często mi się zdarza,

liczyć głupstwa bliźniego swego.

 

Żony czyjejś nie pożądaj,

to już numer jest dziewiąty,

by się dobrze wyspowiadać,

przejrzę w głowie wszystkie kąty.

 

Więc w temacie pożądania,

proszę nie patrzć na mnie krzywo,

mimo wad oraz słabości,

apektywność mam właściwą.

 

Gdy zaś idzie o inne grzechy,

zazdrość ludzkich majętności,

po dziesiąte zazdrość biednym,

ich życiowej mądrości.

 

Więcej grzechów nie pamiętam,

ale bardzo żałuję,

obiecuję się poprawić,

bycie dobrą wszak miłuję.

 

Teraz proszę o pokutę,

udzielenie rozgrzeszenia,

na religii mnie uczono,

wiara wystarcza do odkupienia.